Trwa deszczowy i chłodny weekend. Najlepsza pora na odrabianie zaległości w czytaniu i robótkach.
Wczoraj skończyłam wreszcie robiony od wielu tygodni pled z babcinych kwadratów.
To moja druga tego typu robótka, wcześniej wydziergałam niewielki kocyk dla nowo narodzonej Amelki. Ten jest dla mnie, w moich ulubionych kolorach:) Muszę przyznać , że babcine kwadraty niesamowicie wciągają. Już myślę o kolejnych pledach, a może w przyszłości narzucie na łóżko: lekkiej jak mgiełka i pastelowej? Na razie jednak rozpocznę chustę z cieniowanej włóczki Himalaya.
Pozdrawiam:)
Śliczny :) też lubię połączenie szarego z pastelowym różem i bieli :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i witam w gronie obserwatorów:)))
Dzięki, pozdrawiam:)
UsuńPiękny pled.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Wspaniały pled, toż to wielka i pewnie czasochłonna praca, mi pozostaje tylko podziwiać:))
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie byłoby to dla Ciebie Aniu nic trudnego patrząc na Twoje perfekcyjne i piękne hafty:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Piękny:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marlena