7 kwi 2014

Wiosennie
Nie mogę nasycić się wiosną. Wciąż pragnę jej więcej i więcej. Spaceruję wzdłuż mojego wąziutkiego ogródka i łowię najmniejsze w nim zmiany, roślinki wystawiające z ziemi ramiona , pączki na krzewach, otwierające się kwiaty. Żal mi zrywać je do wazonu, chcę cieszyć nimi oko w ich naturalnym środowisku, gdy są pełne życia. Rano budzi mnie świergot ptaków, leżę jeszcze chwilę wsłuchując się w tą muzykę. A wieczorem , gdy przez otwarte jeszcze okno wpada wiosenny chłód słucham ich kłótni i rozmów przed snem. To niesamowite jak ta pora roku działa na moje samopoczucie: przegania złe myśli, depresje, zmęczenie, pozwala wierzyć, że będzie dobrze.
W mieszkaniu też pojawiają się pierwsze akcenty świąteczne. Śliczne błękitne jajka kupione w Kokonie, hiacynty i szafirki wydzielające obłędny zapach, nowe zasłony z Ikei.
Ech.... niech ta pora roku trwa jak najdłużej:)




Udanego tygodnia:)



3 komentarze:

  1. To prawda. Wiosną jesteśmy jak nowo narodzeni. Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że u Ciebie tez kwitnąco w ogródku i w domku, a błękity królują:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, niebieski kolor kocham do tego stopnia, że w sklepach zauważam wyłącznie rzeczy w tym kolorze:) Inne nie istnieją:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń